Nowy Rok nadchodzi
I na tę okoliczność
Składam Wam życzenia
Niechaj się spełni wszystko
Wypijcie też szampana
Za Wasze i moje zdrowie
A do moich życzeń
Niech każdy swe dopowie
I niechaj się powodzi
Na każdym Waszym kroku
Wszystkim czytelnikom
Życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !
Obserwatorzy
środa, 31 grudnia 2014
Do odwiedzających bloga
Dziś napiszę dla znajomych
Którzy bloga odwiedzają
To dla Nich właśnie piszę
Bo wiersze me czytają
Niektórzy są z daleka
Dla pracy wyjechali
I z tego też powodu
W Polsce nie mieszkają
Pozdrawiam czytelników
Tych dalszych i tych bliższych
Nie będę tu wyróżniać
Bo jestem tu dla wszystkich
Którzy bloga odwiedzają
To dla Nich właśnie piszę
Bo wiersze me czytają
Niektórzy są z daleka
Dla pracy wyjechali
I z tego też powodu
W Polsce nie mieszkają
Pozdrawiam czytelników
Tych dalszych i tych bliższych
Nie będę tu wyróżniać
Bo jestem tu dla wszystkich
wtorek, 30 grudnia 2014
Do Autora: Gregora Cempulika
Pewien Pan na swoim blogu
Wiersze wypisuje
Lecz nie lubi kiedy człowiek
Teksty te kopiuje
Przeczytałam Jego wiersze
Strasznie mnie to śmieszy
Trzeba spytać go o zgodę
To go bardzo cieszy
Każdy wierszyk ponoć wszędzie
W internecie krąży
Jak Cię złapie na plagiacie
To uciec nie zdążysz
Wiersze wypisuje
Lecz nie lubi kiedy człowiek
Teksty te kopiuje
Przeczytałam Jego wiersze
Strasznie mnie to śmieszy
Trzeba spytać go o zgodę
To go bardzo cieszy
Każdy wierszyk ponoć wszędzie
W internecie krąży
Jak Cię złapie na plagiacie
To uciec nie zdążysz
Carpe diem
Dzisiaj odniosę się do opisu
O tym co lubię napiszę
"Carpe diem" to moje motto
Nad wszystko kocham życie
Garściami biorę co niesie dzień
Nie tracę ani chwili
Poetycki talent mam
Więc piszę moi mili
Jako aktorka na scenie bywałam
Choć może tylko w GOKiSie
Wolałam dodać tu jedno zdanie
Bo tego nie ma w opisie
Śpiewać uwielbiam i nawet wychodzi
Lecz któż z nas nie lubi tego
W ochronie pracuję- to jedno z marzeń
Mam się nie chwalić?- dlaczego?
W Orkiestrze strażackiej także już byłam
I kilka lat ładnych w niej grałam
Może to dziwne a może nie
Robiłam to co kochałam
O tym co lubię napiszę
"Carpe diem" to moje motto
Nad wszystko kocham życie
Garściami biorę co niesie dzień
Nie tracę ani chwili
Poetycki talent mam
Więc piszę moi mili
Jako aktorka na scenie bywałam
Choć może tylko w GOKiSie
Wolałam dodać tu jedno zdanie
Bo tego nie ma w opisie
Śpiewać uwielbiam i nawet wychodzi
Lecz któż z nas nie lubi tego
W ochronie pracuję- to jedno z marzeń
Mam się nie chwalić?- dlaczego?
W Orkiestrze strażackiej także już byłam
I kilka lat ładnych w niej grałam
Może to dziwne a może nie
Robiłam to co kochałam
List do Ojca
Dziś córka Twoja do Ciebie pisze
Potrzebę taką czuje...
Myślisz sobie jest dorosła,
Więc ojca jej nie brakuje
Często pragnęłam wymazać Ciebie
Chociaż tak bardzo chciałam!
Ilekroć Twój widziałam cień,
Zapomnieć nie umiałam
Lecz nie myśl Tato- "To tylko wiersz",
Że są to zwykłe słowa
Wolę zamienić w wierszyk złość,
Niż nadal ją w sercu chować
Pamiętaj tylko o jednym Tato
To Iza mówi Tobie!
Krew z krwi powstała i nie zapomnij,
Bo Twoje córki są obie!
Potrzebę taką czuje...
Myślisz sobie jest dorosła,
Więc ojca jej nie brakuje
Często pragnęłam wymazać Ciebie
Chociaż tak bardzo chciałam!
Ilekroć Twój widziałam cień,
Zapomnieć nie umiałam
Lecz nie myśl Tato- "To tylko wiersz",
Że są to zwykłe słowa
Wolę zamienić w wierszyk złość,
Niż nadal ją w sercu chować
Pamiętaj tylko o jednym Tato
To Iza mówi Tobie!
Krew z krwi powstała i nie zapomnij,
Bo Twoje córki są obie!
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Odrodzenie Feniksa
Kiedyś pisałam długi czas
A później już przestałam
Lecz nadszedł dla mnie taki czas
Jak feniks z popiołu wstałam
I chociaż czasem męczy mnie
Wierszyków wciąż pisanie
Zapewniam moi drodzy Was
Że pisać nie przestanę.
Radością dla mnie wielką jest
Gdy pisząc bawię człeka
I z chęcią tworzę tenże wiersz
Bo wiem że na niego czeka
A później już przestałam
Lecz nadszedł dla mnie taki czas
Jak feniks z popiołu wstałam
I chociaż czasem męczy mnie
Wierszyków wciąż pisanie
Zapewniam moi drodzy Was
Że pisać nie przestanę.
Radością dla mnie wielką jest
Gdy pisząc bawię człeka
I z chęcią tworzę tenże wiersz
Bo wiem że na niego czeka
Plantacja
Na plantacji kiedyś byłam
Truskawki zbierałam
Choć starałam się jak mogłam
Często mało miałam
Była ze mną też Emila
Rwała jak szalona
Ja zaczynam swoją szalkę
U niej już skończona
Wszyscy byli jak rodzina
Wielu mi brakuje
Jak ich spotkam kiedyś w życiu
Pewnie zacałuję
Koleżanki Ukrainki strasznie fajne były
W wielkiej zgodzie i harmonii z Polakami żyli
Tam poznałam co to znaczy
Pomóc komuś w biedzie
Kiedy zamknę swoje oczy
Karlsa widzę wszędzie
I pamiętam jak z Emilą
Z pola uciekałam
Ciężko było - co za radość
Do domku się dostałam
W toykach na polu wielki dym
Nie raz się Mariusz kłócił
Ze złości poszła woda w ruch
I wiadrem z wodą rzucił.
Pacek z lornetą swoją stał
I na nas z niej spoglądał
Patrzył bo zawsze miał on czas
Okropnie z nią wyglądał.
Truskawki zbierałam
Choć starałam się jak mogłam
Często mało miałam
Była ze mną też Emila
Rwała jak szalona
Ja zaczynam swoją szalkę
U niej już skończona
Wszyscy byli jak rodzina
Wielu mi brakuje
Jak ich spotkam kiedyś w życiu
Pewnie zacałuję
Koleżanki Ukrainki strasznie fajne były
W wielkiej zgodzie i harmonii z Polakami żyli
Tam poznałam co to znaczy
Pomóc komuś w biedzie
Kiedy zamknę swoje oczy
Karlsa widzę wszędzie
I pamiętam jak z Emilą
Z pola uciekałam
Ciężko było - co za radość
Do domku się dostałam
W toykach na polu wielki dym
Nie raz się Mariusz kłócił
Ze złości poszła woda w ruch
I wiadrem z wodą rzucił.
Pacek z lornetą swoją stał
I na nas z niej spoglądał
Patrzył bo zawsze miał on czas
Okropnie z nią wyglądał.
Krótki życiorys
Mam na imię Izabela
Kaliszewska dawniej
Piszę krótki mój życiorys
Może pójdzie sprawnie
Mąż i dzieci już na stanie
A niemałe sztuki
Więcej garną się do chleba
Niźli do nauki.
Mam 30 lat na karku
I dzisiaj piszę Tobie
Siostrą moją jest Emila
W Szczuczynie mieszka sobie
Matka Elżbieta ojciec Ryś
za mało jego znałam
Lecz chociaż mama chowała nas
To Jego też kochałam
A że już nocka ciemna jest
To kończę to pisanie
jutro powrócę pewnie tu
I znów się wezmę za nie
Kaliszewska dawniej
Piszę krótki mój życiorys
Może pójdzie sprawnie
Mąż i dzieci już na stanie
A niemałe sztuki
Więcej garną się do chleba
Niźli do nauki.
Mam 30 lat na karku
I dzisiaj piszę Tobie
Siostrą moją jest Emila
W Szczuczynie mieszka sobie
Matka Elżbieta ojciec Ryś
za mało jego znałam
Lecz chociaż mama chowała nas
To Jego też kochałam
A że już nocka ciemna jest
To kończę to pisanie
jutro powrócę pewnie tu
I znów się wezmę za nie
Mały tren do Szwagra
Czarna ziemia Cię zabrała
Nastała martwa pustka
I łzy do oczu cisną się
Pękają z żalu usta
Bez Ciebie szary każdy dzień
Zatapiam się w martwej ciszy
Mimo, że z piersi wyrywa się krzyk
Ty już go nie usłyszysz.
Nastała martwa pustka
I łzy do oczu cisną się
Pękają z żalu usta
Bez Ciebie szary każdy dzień
Zatapiam się w martwej ciszy
Mimo, że z piersi wyrywa się krzyk
Ty już go nie usłyszysz.
Ludzkie serce
Tyle zła jest dookoła
A w sercach kamienie
Może w moim też to samo
Lecz go nie zamienię
Przecież można kamień zburzyć
Może Bóg to sprawi
Bo nie można serca przecież
Wyrwać i zostawić.
Wszystko komplikuje człowiek
Wojny też przez niego
Pytasz po co ja to piszę
Dziwisz się? Dla czego?
Każdy serce swe posiada
Ale co w nim kryje?
Złość, nienawiść czasem miłość
Po co człowiek żyje?
Odpowiedzcie sobie sami
Za was nie napiszę
Może prosta jest odpowiedź
Trza się wsłuchać w ciszę.
A w sercach kamienie
Może w moim też to samo
Lecz go nie zamienię
Przecież można kamień zburzyć
Może Bóg to sprawi
Bo nie można serca przecież
Wyrwać i zostawić.
Wszystko komplikuje człowiek
Wojny też przez niego
Pytasz po co ja to piszę
Dziwisz się? Dla czego?
Każdy serce swe posiada
Ale co w nim kryje?
Złość, nienawiść czasem miłość
Po co człowiek żyje?
Odpowiedzcie sobie sami
Za was nie napiszę
Może prosta jest odpowiedź
Trza się wsłuchać w ciszę.
Droga życia
Czasami to życie mnie bardzo męczy
Strudzona idę przed siebie,
Lecz moją rodzinę mam na pamięci
Więc chyba odpocznę aż w niebie
W mym życiu ciągle jakieś wzniesienia
I ciężko się wchodzi na nie,
Lecz zanim powiem im do widzenia
Pozwól iść dalej mi Panie.
Ma ścieżka niełatwa, lecz takie życie
Każdy ma swoją drogę...
Powoli dojdę i stanę na szczycie-
-W dalszą wędrówkę Ty prowadź Boże!
Strudzona idę przed siebie,
Lecz moją rodzinę mam na pamięci
Więc chyba odpocznę aż w niebie
W mym życiu ciągle jakieś wzniesienia
I ciężko się wchodzi na nie,
Lecz zanim powiem im do widzenia
Pozwól iść dalej mi Panie.
Ma ścieżka niełatwa, lecz takie życie
Każdy ma swoją drogę...
Powoli dojdę i stanę na szczycie-
-W dalszą wędrówkę Ty prowadź Boże!
Przeciwieństwa
NOC- DZIEŃ mijają się ze sobą
BIEL- CZERŃ wciąż chodzą inną drogą
PRAWDA- FAŁSZ ich wcale nie rozumiem
ŚMIECH - PŁACZ te obie na raz umiem
WRÓG- PRZYJACIEL rozróżnić zawsze chciałam
MIŁOŚĆ- ZDRADA o drugiej zapomniałam
ŻONA - MĄŻ tych dwoje węzeł łączy
POCZĄTEK- KRES już wierszyk pora skończyć
Więc jaki morał płynie z wierszyka drogie dzieci?
Że w parze zawsze raźniej, weselej życie leci.
BIEL- CZERŃ wciąż chodzą inną drogą
PRAWDA- FAŁSZ ich wcale nie rozumiem
ŚMIECH - PŁACZ te obie na raz umiem
WRÓG- PRZYJACIEL rozróżnić zawsze chciałam
MIŁOŚĆ- ZDRADA o drugiej zapomniałam
ŻONA - MĄŻ tych dwoje węzeł łączy
POCZĄTEK- KRES już wierszyk pora skończyć
Więc jaki morał płynie z wierszyka drogie dzieci?
Że w parze zawsze raźniej, weselej życie leci.
niedziela, 28 grudnia 2014
Przyjaciel
Zapewne powiesz, że masz przyjaciela co zawsze Tobie pomoże
Lecz wpadniesz w dołek, opuści przyjaciel- do tego nie dopuść Boże
Jedynie sobie możesz zaufać i w Bogu pokładać nadzieję
Masz dom, rodzinę to dziękuj za to- tego Ci nikt nie odbierze
Przyjaźń istnieje owszem nie przeczę lecz rzadko to się spotyka
Ale czy warto za nim iść w ogień?- Być może warto jednak nie wnikam
Jeżeli jest szczery to poznasz go w biedzie i to mówię całkiem szczerze
Ty doznasz upadku On będzie przy Tobie i wtedy w tę przyjaźń uwierzę
Lecz wpadniesz w dołek, opuści przyjaciel- do tego nie dopuść Boże
Jedynie sobie możesz zaufać i w Bogu pokładać nadzieję
Masz dom, rodzinę to dziękuj za to- tego Ci nikt nie odbierze
Przyjaźń istnieje owszem nie przeczę lecz rzadko to się spotyka
Ale czy warto za nim iść w ogień?- Być może warto jednak nie wnikam
Jeżeli jest szczery to poznasz go w biedzie i to mówię całkiem szczerze
Ty doznasz upadku On będzie przy Tobie i wtedy w tę przyjaźń uwierzę
Lubię pisać
Znów piszę wiersze choć tego nie chciałam
Znów sobie powtarzam że zniknąć stąd miałam
Lecz byście za mną się zatęsknili
Więc co byście na moim miejscu zrobili?
Usiedli byście w tej błogiej ciszy
Bo dla mnie ten spokój się bardzo liczy
Notesik do ręki też byście wzięli
I pisać jak Iza w końcu zaczęli
Znów sobie powtarzam że zniknąć stąd miałam
Lecz byście za mną się zatęsknili
Więc co byście na moim miejscu zrobili?
Usiedli byście w tej błogiej ciszy
Bo dla mnie ten spokój się bardzo liczy
Notesik do ręki też byście wzięli
I pisać jak Iza w końcu zaczęli
Zmęczona czasem
To całe pisanie męczy me uszy, jak sobie wierszyki układam w duszy
I piję kawę, lecz stygnie mi ona i chodzę czasem jak nawiedzona!
Lecz chyba taka jest dola poety, że pisząc wierszyki samotnie niestety...
Zamyka się w domku i tworzy co tchu . A kto zabroni? Zakaże mu?
Więc tworzę te swoje marniutkie dzieła, a rymy się plączą jak jasna cholera!
I głowa mnie boli, łyk kawy zrobiony a tenże wierszyk jest już skończony.
I piję kawę, lecz stygnie mi ona i chodzę czasem jak nawiedzona!
Lecz chyba taka jest dola poety, że pisząc wierszyki samotnie niestety...
Zamyka się w domku i tworzy co tchu . A kto zabroni? Zakaże mu?
Więc tworzę te swoje marniutkie dzieła, a rymy się plączą jak jasna cholera!
I głowa mnie boli, łyk kawy zrobiony a tenże wierszyk jest już skończony.
Dla mojej Mamy
Ten wierszyk napiszę dla mojej mamy
Bo jeszcze nie napisałam...
Mama to skarb- mój taki kochany!
Jaki od dziecka miałam
Gdy źle mi, czy smutno to chyba wiesz...
Gdzie szukać mam pocieszenia?
Do matki swej biegnę , tam znajdę je
I bez żadnego wątpienia!
Ona przytuli i poda mi dłoń
Gdy człowiek mi bardzo dokuczy
Nachyli ku mnie matczyną skroń
Słowem swym życia nauczy.
Bo jeszcze nie napisałam...
Mama to skarb- mój taki kochany!
Jaki od dziecka miałam
Gdy źle mi, czy smutno to chyba wiesz...
Gdzie szukać mam pocieszenia?
Do matki swej biegnę , tam znajdę je
I bez żadnego wątpienia!
Ona przytuli i poda mi dłoń
Gdy człowiek mi bardzo dokuczy
Nachyli ku mnie matczyną skroń
Słowem swym życia nauczy.
Czas
Wszystko na Ziemi ma swój czas
A zegar nierówno bije...
Zostanie tylko ten zimny głaz!
Co dusza w nim żadna nie żyje
Może to dobrze a może nie.
Że kamień śmierć oszukuje
Lecz właśnie tylko jedyny on
Naprawdę wie co ja czuję
Komu się żalić i skarżyć komu?
Kto zechce słuchać mych wierszy
Dziś takie czasy- Nie ufaj nikomu
Choć raz bądź ode mnie mądrzejszy
A zegar nierówno bije...
Zostanie tylko ten zimny głaz!
Co dusza w nim żadna nie żyje
Może to dobrze a może nie.
Że kamień śmierć oszukuje
Lecz właśnie tylko jedyny on
Naprawdę wie co ja czuję
Komu się żalić i skarżyć komu?
Kto zechce słuchać mych wierszy
Dziś takie czasy- Nie ufaj nikomu
Choć raz bądź ode mnie mądrzejszy
O Szwagrze
Był taki chłopak i o nim napiszę
Bo wart jest tego pisania
Kochał rodzinę, lubił też ciszę
I odszedł bez pożegnania
Miał tyle planów , chciał góry przenosić
Marzenia gonił w swym życiu
Choć serce Jego ciągle bolało
To Cierpiał jedynie w ukryciu.
Nie zwierzał się ludziom co gryzie, co boli
Powoli zamykał powieki
Stoczył swą bitwę choć przegrał walkę
I Bóg zabrał Go już na wieki .
Bo wart jest tego pisania
Kochał rodzinę, lubił też ciszę
I odszedł bez pożegnania
Miał tyle planów , chciał góry przenosić
Marzenia gonił w swym życiu
Choć serce Jego ciągle bolało
To Cierpiał jedynie w ukryciu.
Nie zwierzał się ludziom co gryzie, co boli
Powoli zamykał powieki
Stoczył swą bitwę choć przegrał walkę
I Bóg zabrał Go już na wieki .
sobota, 27 grudnia 2014
W NOC ZIMOWĄ
W noc zimową o północy otworzyłam swoje oczy
Wszystko było jak we mgle nagle zobaczyłam Cię
Stałeś przy mnie bardzo blisko jasność Twa objęła wszystko
Twoje skrzydła niczym mgła i patrzyłeś gdzieś tam w dal
Chyba mi się przedstawiłeś swoje imię wymówiłeś
Sen to? Jawa? Nie wiem już . Lecz to Ty- mój anioł stróż
W śnieżnej bieli w nocy stałeś potem sobie odleciałeś.
Wszystko było jak we mgle nagle zobaczyłam Cię
Stałeś przy mnie bardzo blisko jasność Twa objęła wszystko
Twoje skrzydła niczym mgła i patrzyłeś gdzieś tam w dal
Chyba mi się przedstawiłeś swoje imię wymówiłeś
Sen to? Jawa? Nie wiem już . Lecz to Ty- mój anioł stróż
W śnieżnej bieli w nocy stałeś potem sobie odleciałeś.
Rozstaje
Stoję na drodze a znaków jest wiele
I słyszę dzwony- lecz w którym kościele?
Życie wskazówki mi rzuca pod nogi
Więc czemu me serce jest dziś pełne trwogi?
Może dla tego że Boże to znaki
A żywot co wiodę jest byle jaki
gdzieś sens zgubiłam i wciąż szukam celu
Może go znajdę jak ty przyjacielu
I pójdę dalej bo długa droga
Po nitce do kłębka co jest w ręku Boga
I słyszę dzwony- lecz w którym kościele?
Życie wskazówki mi rzuca pod nogi
Więc czemu me serce jest dziś pełne trwogi?
Może dla tego że Boże to znaki
A żywot co wiodę jest byle jaki
gdzieś sens zgubiłam i wciąż szukam celu
Może go znajdę jak ty przyjacielu
I pójdę dalej bo długa droga
Po nitce do kłębka co jest w ręku Boga
Co po mnie zostanie
Jeśli mnie zabierzesz, co po mnie zostanie?
Co z mężem i dziećmi? Co z psem mym się stanie?
Me życia kartki jeszcze nie zapisane,
Więc pozwól pić mleko póki rozlane.
Gdy zegar wybije ostatnią godzinę
Weź w Swą opiekę moją rodzinę.
Niech pamiętają , że kiedyś byłam
I dla nich na świecie tyle lat żyłam.
Że szłam pod górę z modlitwą na ustach
choć często łzy w oczach a w sercu pustka.
Że raz było mi lepiej a czasem gorzej
Za mą codzienność przede mną Ty Boże.
Lecz ciągle nurtuje mnie jedno pytanie
Kiedy odejdę co z nimi się stanie?
Na końcu mej drogi odpowiesz mi na nie
I będę już wiedzieć co z nimi się stanie.
WIARA
Boża miłość
Bóg jest miłością, ktoś tak powiedział
A skoro to wyrzekł, to chyba wiedział
Pan posłał na ziemię Swojego Syna
I narodziła się w stajni mała dziecina
Czy możesz pojąć tę miłość Boga?
Gdy Cię ogarnie rozpacz i trwoga...
Wznieś swoje oczy wysoko do góry
Bo Ojciec niebieski patrzy zza chmury
Więc się nie lękaj- życie jest w niebie!
Bóg sam tam nie mieszka, zaprasza i Ciebie...
Będziesz miał domek w niebieskiej krainie
A w Jego cieniu nigdy nie zginiesz!
Bóg jest miłością, ktoś tak powiedział
A skoro to wyrzekł, to chyba wiedział
Pan posłał na ziemię Swojego Syna
I narodziła się w stajni mała dziecina
Czy możesz pojąć tę miłość Boga?
Gdy Cię ogarnie rozpacz i trwoga...
Wznieś swoje oczy wysoko do góry
Bo Ojciec niebieski patrzy zza chmury
Więc się nie lękaj- życie jest w niebie!
Bóg sam tam nie mieszka, zaprasza i Ciebie...
Będziesz miał domek w niebieskiej krainie
A w Jego cieniu nigdy nie zginiesz!
piątek, 26 grudnia 2014
Różne
Kiedyś byłam
KIEDYŚ BYŁAM ZAKOCHANA
W NIM WIDZIAŁAM CAŁY ŚWIAT
TERAZ NA MYM SERCU RANA
TKWIĆ TAK BĘDZIE WIELE LAT
KAŻDEJ NOCY BYŁAM BLISKO
KAŻDY RANEK NASZYM BYŁ
ODEBRAŁEŚ MI TO WSZYSTKO
JAK JA TERAZ BĘDĘ ŻYĆ???
CHCĘ ZAPOMNIEĆ ŻE ISTNIAŁEŚ
ZABRAĆ TO CO DAŁAM TOBIE
TERAZ WIEM ŻE NIE KOCHAŁEŚ
I NIE SPOCZNIESZ ZE MNĄ GROBIE
KIEDYŚ BYŁAM ZAKOCHANA
W NIM WIDZIAŁAM CAŁY ŚWIAT
TERAZ NA MYM SERCU RANA
TKWIĆ TAK BĘDZIE WIELE LAT
KAŻDEJ NOCY BYŁAM BLISKO
KAŻDY RANEK NASZYM BYŁ
ODEBRAŁEŚ MI TO WSZYSTKO
JAK JA TERAZ BĘDĘ ŻYĆ???
CHCĘ ZAPOMNIEĆ ŻE ISTNIAŁEŚ
ZABRAĆ TO CO DAŁAM TOBIE
TERAZ WIEM ŻE NIE KOCHAŁEŚ
I NIE SPOCZNIESZ ZE MNĄ GROBIE
Subskrybuj:
Posty (Atom)